…mistyka zaczyna się tutaj, teraz, w codzienności…
Mistyka to być szczęśliwym i dawać szczęście!
„…posyłam Słowo: Słowo bezbronne i złożone w żłobie, które dla nas stało się Ciałem, Słowo zbawienia i łaski, Słowo dobre i umiłowane, Słowo chwalebne i pełne słodyczy – Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego (1Kor 2,2), który zasiada po prawicy Ojca. Ku Niemu wznoś swoją duszę i obyś w Nim znalazła spoczynek na wieki wieków, bez końca. To Słowo czytaj w swym sercu i powtarzaj w myśli, aż w ustach Twoich stanie się słodkie jak miód. Niestrudzenie powracaj do tego Słowa, aby stale trwało przy Tobie.
I jeszcze inne słowo, skromne i niepozorne, to moja miłość, która przemówi do Twego serca i zaspokoi Twoje pragnienie. Przyjmij to słowo i niech ono, podobnie jak tamto, pozostaje zawsze z Tobą.
Bł. Jordan z Saksonii do Diany
„Najdroższej córce swojej, Dianie, brat Jordan, sługa nieużyteczny Zakonu Kaznodziejów śle pozdrowienie i życzenie trwałej przyjaźni z Jezusem Chrystusem. Ponieważ tak często jakbym chciał i jakbyś Ty tego chciała, nie mogę Cię widzieć, aby zaznać przy Tobie pociechy, dlatego szukam ukojenia mych pragnień składając Ci te listowne wizyty, w czasie których mogę opowiedzieć o sobie oraz zapytać jak się miewasz. Każda opowieść o Twoim powodzeniu i Twojej radości jest najsłodszym pokarmem mojej duszy…
Tak rzadko, umiłowana, pisaliśmy do siebie. Szczęśliwie na dnie naszych serc płonie Boży zapał. To właśnie tam, w porywach miłości nieustannie wymieniamy ze sobą słowa, których żaden język wyrazić nie zdoła i żaden list przekazać.
O Diano, jakże nieszczęśliwy jest nasz los, który teraz znosimy; iż nie możemy obdarzać się miłością bez bólu i lęku! Ty smucisz się i cierpisz, bo nie dane Ci jest widzieć mnie nieustannie. Ja ginę z niepokoju, gdyż nieczęsto zdarza mi się mieć Cię przy sobie. Któż nas doprowadzi do miasta warownego (Ps 60,11), do miasta Pana Zastępów, które założył Sam Najwyższy i gdzie nic nas nie odłączy od Niego i siebie nawzajem? Tu, na ziemi serca nasze codziennie rozszarpywane na nowo, krwawią bez przerwy, a nędza nasza tak nas przygniata, iż wołamy: Kto mnie uwolni od owego śmiertelnego ciała?! (Rz 7,24). Znośmy to jednak z cierpliwością. I o ile pozwalają na to codzienne zajęcia, skierujmy nasz umysł wyłącznie na Tego, Który jako jedyny może nas wyrwać z więzów konieczności. W NIM jako jedynym można znaleźć spoczynek. Jeśli będziemy szukać czegokolwiek poza Nim, znajdziemy wyłącznie zamęt i mnóstwo cierpienia. Przyjmujmy więc z radością nawet przychodzące smutki, ponieważ taką samą miarą, jaką zmierzymy zebrane kłosy naszych cierpień, odmierzy nam w ziarnach radości Sam Boży Syn, JEZUS CHRYSTUS, Któremu cześć i chwała, moc i panowanie na wieku wieków (1P4,11). Amen.
Módl się za mnie tak, jak dotychczas. Pozdrów ode mnie przeoryszę Galianę…
Żegnaj umiłowana córko w Synu Bożym, Jezusie Chrystusie.
Francja 21 maja 1236r. Bł. Jordan z Saksonii do Diany
„Zdaje się, że Bóg mnie dla Ciebie przeznaczył. Coraz bardziej przekonuję się o tym, ale więcej nie mogę teraz mówić. Poleć mnie Twojemu Aniołowi Stróżowi”.
„Dobra siostro moja, pozwól, że będę Cię tak nazywał jak apostołowie i pierwsi chrześcijanie się nazywali okazując ku sobie wzajemną, serdeczną miłość. Oto jedyne więzy i łańcuchy nasze. Im bardziej się nimi będziemy zaciskać, tym bardziej będziemy wolni i swobodni. Bądź więc, Siostro, ze mną zawsze zjednoczona i o więcej się nie troszcz…”
„Nie zdołam Ci opowiedzieć jak wielkie serce mam dla Ciebie. To tylko wiem, że to uczucie porównać z niczym się nie da i że jest bielsze niż śnieg. Jest ono mocne, niezwyciężone, bez miary i granic, a zarazem słodkie, łatwe, zupełnie czyste i spokojne…”
1622 r. Św. Franciszek Salezy do Św. Joanny de Chantal
Mój Najdroższy Piotrze!
Brak mi słów, ażeby Ci podziękować za Twe cudowne i najczulsze listy, jakie jeden po drugim dochodziły do mnie w tych dniach. Każdy list, każde Twoje zdanie były dla mnie źródłem niewypowiedzianej radości. Piotrze, jesteś moim skarbem i dlatego im więcej czytam Twe słowa, tym bardziej jestem przekonana, jak jesteś dobry. Ileż dobra i ileż zalet jest w Tobie. Wszystko ukryte pod zasłoną Twojej skromności, lecz Twoja Joanna wszystko to zauważa i potrafi docenić.
Dzięki Ci, Piotrze, za tak wiele. Chciałabym móc wyznać Ci wszystko, co czuję i mam w sercu, lecz uwierz – nie jestem zdolna. Na szczęście Ty dobrze już znasz moje uczucia i dlatego i tak potrafisz mnie zrozumieć.
Najdroższy Piotrze, jestem pewna, że zawsze będziesz czynić mnie szczęśliwą – tak zresztą, jak to ma miejsce już teraz – i że Pan Jezus wysłucha Twych modlitw, gdyż prośby te wypływają z serca, które Go zawsze kochało i służyło Mu święcie.
Piotrze, ileż ja muszę się jeszcze od Ciebie uczyć! Jesteś dla mnie prawdziwym przykładem i za to Ci dziękuję. Dzięki temu z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczynimy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem.
Mój Piotrze, brakuje już tylko kilku dni, a ja czuję się tak bardzo przejęta faktem przystąpienia do Sakramentu Miłości. Wspólnie staniemy się współpracownikami Pana Boga w akcie stworzenia. W ten sposób będziemy mogli ofiarowywać Bogu dzieci, ażeby Go kochały i służyły Mu.
Piotrze, czy ja jestem w stanie być żoną i mamą, jakiej Ty zawsze chciałeś? Naprawdę tego właśnie pragnę, ponieważ Ty w pełni na to zasługujesz i ponieważ ja tak bardzo Cię kocham.
Całuję Cię i ściskam ze wszystkich sił.
13 września 1955 r. Św. Joanna Beretta Molla do Piotra
Mój Najdroższy Piotrze!
Oto minęła noc i połowa dnia bez mojego najukochańszego Piotra. Jednak jesteś przy mnie ciągle obecny i towarzyszę Ci chwila po chwili w Twej długiej podróży. Wczoraj wieczorem, wracając z Magenta, wstąpiłam do Twoich, aby ich uspokoić oraz zanieść Twe pozdrowienia. Potem, zjadłszy kolację u moich, poszłam z Zitą do naszego kościółka.
Piotrze, powiesz pewnie, że przesadzam: jaka to pustka i smutek nie widzieć Ciebie! Natychmiast zabrałam się do pisania życzeń Bożonarodzeniowych dla wszystkich. Oczekiwałam na drugie wiadomości TV… lecz mój Piotr nie ukazał się na ekranie telewizyjnym. Potem Różaniec, modlitwa za naszą rodzinę i z moim Drogim Skarbem w sercu oraz myślach zasnęłam.
Miałam nadzieję wstać na Mszę św. o szóstej. Tymczasem zgadnij, kto mnie zbudził?… Twoja sympatyczna syrena! I w ten oto sposób pojechałam wraz z Zitą do Magenta. Uczestniczyłam we Mszy św. o ósmej trzydzieści. Następnie poszłam odebrać Iucci i z Zitą wróciłam do Ponte Nuovo.
Iucci, bardzo szczęśliwa, przyszła ze swoją piżamką i zatrzyma się dzień, a potem zamieni się z Marią Vittorią.
Jak więc widzisz, towarzystwa mi nie brakuje. Ty zaś jedziesz do tej zimnej Szwecji sam samiuteńki. Piotrze, ubieraj się ciepło i zbytnio nie forsuj. O, żebym tylko mogła być pomocna w Twej pracy. A tymczasem nie mogę uczynić nic innego, jak tylko prosić Pana, by Cię stale miał w opiece i pomagał Ci.
Mój Piotrze, jestem tak szczęśliwa, że Cię kocham, a Ty mi tę miłość odwzajemniasz. I zrobię zawsze wszystko, abyś mógł mieć we mnie żoneczkę dobrą, czułą, wyrozumiałą i zawsze uśmiechniętą.
Gorące, gorące całusy i najczulsze uściski od Twojej.
Św. Joanna Beretta Molla do Piotra
„Postanawiam wyrabiać sobie wysokie pojęcie i wielki szacunek dla słów i uczuć bliźniego…’’
Św. Wincenty Pallotti
…wieczorem, nie we śnie ale na jawie, w sposób, którego nie jestem w stanie wytłumaczyć, ponieważ sama tego nie rozumiem, znalazłam się w ogrodzie przykrytym śniegiem. Serce mocno mi biło, byłam przepełniona Bożą miłością. Nie czułam wcale zimna, tylko wielki gorąc. Pojawił się Ojciec, który mówił mi o Jezusie. Byłam tym upojona, a miłość w sercu rosła i rosła. Powiedział do mnie między innymi tak: „Królewno moja, kochajmy Pana Jezusa bez żadnych zastrzeżeń, sercem oderwanym od wszystkiego i wszystkich, tylko On jest nam potrzebny!”. Pocałował mnie w czoło, mówiąc: „Teraz chodźmy!”…znalazłam się w domu. Przytuliłam się do krzyża i długo płakałam…
Cleonice Morcaldi i Św. Ojciec Pio
„Moja kochana córeczko! Niech Pan Jezus będzie Twą pociechą. W Nim i przez Niego jesteś nieustannie wyryta w moim sercu. Żyj zawsze NIM i nie lękaj się burz, które się rozpętają. Posyłam Ci boskie pieszczoty na każdą chwilę Twojego życia”.
„Dusza moja żyje dla Ciebie zaraz po Bogu, i pragnie dla Ciebie pełni szczęścia. Błogosławię Cię z głębi serca”.
„Tobie, miła sercu córeczko, posyłam samego siebie, z duszą przepełnioną serdecznością, pełną świętej i gorącej miłości”
„Córeczko moja! Zawsze jestem Twój, zawsze we wszystkim gotów, by Cię uszczęśliwić. Nie martw się o mnie. Niczego mi nie brakuje. Pozdrawiam Cię świętym pocałunkiem Jezusa, Maryi i Świętego Józefa”.
Św. Ojciec Pio do Cleonice
– Jestem okropna!
– Nie mów tak. Jesteś piękna i dla Jezusa i dla mnie.
– Kocham Cię, ponieważ jesteś we wszystkim drugim Panem Jezusem
– Ech Ty, druga Mario! Jak odpłacę Ci za wsparcie, jakiego mi udzielasz?
– Mówiłeś, że odczuwalne pociechy są niebezpieczne. Dlaczego?
– Bo gdy Bóg nam je obiera, nie potrafimy żyć bez nich i poddawać się woli Bożej. Dlatego są niebezpieczne. Ale gdy nam je zsyła, są zawsze darem.
– Ojcze mój! Cóż Ci mogę dać za Twoje uczucie i za wszelką pomoc, jakiej udzieliłeś mojej duszy?
– Raczej: co ja Ci dam za wszelką pomoc, jaką mi wyświadczasz? – odpowiedział i dodał:
– Nie bój się, już na zawsze będziesz tu, w moim sercu.
rozmowy Cleonice ze Św. Ojcem Pio
„Jeśli chcesz się ze mną spotkać, idź przed Najświętszy Sakrament. Ja tam jestem”.
I rzeczywiście ilekroć zatrzymałam się przed Najświętszym Sakramentem nie czułam rozłąki z Ojcem.
Św. Ojciec Pio i Cleonice
„Człowiek jest w pełni sobą dopiero wówczas, kiedy wchodzi w relację z drugim człowiekiem. Dopiero w relacji wzajemnego oddania się w miłości stajemy się «pełnymi ludźmi», realizujemy w sobie pełne podobieństwo do Boga. Miłość mężczyzny oddzielona od miłości kobiety (i odwrotnie) jest w jakiś sposób miłością niepełną. Mężczyzna i kobieta muszą dopiero wzajemnie «przekroczyć granicę samotności».
Św. Jan Paweł II