Dłoń stała się moim kielichem…
Sługa Boży Kardynał François Xavier Nguyễn Văn Thuận
Historie najpiękniejsze bo prawdziwe!
opowiedziane na naszych Rekolekcjach
– Gdy mnie aresztowano, nie pozwolono mi niczego zabrać ze sobą. W więzieniu brakowało mi wszystkiego, ale najbardziej Chleba Życia – Eucharystii. Po jakimś czasie pozwolono mi napisać do rodziny i poprosić o kilka niezbędnych rzeczy: ubranie, szczoteczkę do zębów itp. Na końcu listu dodałem: „Przyślijcie mi trochę wina, którego używam jako lekarstwa na żołądek”. W paczce, którą otrzymałem, znalazłem buteleczkę z „lekarstwem na żołądek” oraz ukryte hostie. Trudno wyrazić, jaki byłem szczęśliwy. Od tamtego dnia codziennie odprawiałem Mszę Św., używając trzech kropli wina i jedną wody; dłoń stała się moim kielichem. Były to najbardziej intensywne chwile mojego życia.
KARDYNAŁ FRANCOIS XAVIER VAN THUAN
tak mówił o sobie:
– Pierwsze miesiące spędziłem w areszcie w wiosce Cay Vong. Cierpiałem bardzo, myśląc o księżach, siostrach i wiernych mojej diecezji, którzy pozostali bez duszpasterza. Władze pozamykały szkoły, skonfiskowały dobra kościelne, a katolików wysłały do pracy na roli lub do regionów tzw. nowej gospodarki. Pewnej nocy, gdy zastanawiałem się, co mogę zrobić będąc w areszcie, wpadłem na pomysł, by wysyłać listy, tak jak to czynił uwięziony Apostoł Paweł. Odwiedzał mnie chłopiec imieniem Quang. Jego to poprosiłem, by przynosił mi stare kalendarze. Co noc przez dwa miesiące pisałem na kartkach z kalendarzy listy do wiernych. Listy te, przepisywane przez braci i siostry Quanga, rozprowadzane były po całym kraju.
– Izolatka była celką bez okien, nieraz całymi dniami trzymano mnie w ciemności, cierpiałem również z powodu wilgoci i upału. Chwilami wydawało mi się, że oszaleję. Pobyt w więzieniu stał się jeszcze bardziej nieznośny, gdy uświadomiłem sobie, że cała moja dotychczasowa praca w diecezji poszła na marne. Pewnej nocy z głębi serca usłyszałem głos: „Dlaczego się tak zadręczasz? Musisz rozróżnić między Bogiem a dziełami Bożymi. Bóg chciał, abyś porzucił całą działalność duszpasterską – wizyty w parafiach, katechizację, formację seminarzystów i sióstr, budowę szkół i misji, ewangelizację niechrześcijan – po to, abyś mógł żyć tylko Bogiem, a nie jego dziełami. Oddaj się całkowicie w Jego ręce”. Głos ten sprawił, że odzyskałem pogodę ducha i siły, by znosić cierpienia fizyczne, które wydawały mi się nie do zniesienia.
– W tzw. obozie reedukacyjnym więźniowie trzymani byli w 50-osobowych grupach. Spaliśmy na wspólnej pryczy, a każdy miał do dyspozycji 50 cm ławy. Urządziliśmy się tak, że pięciu katolików spało obok mnie. O godz. 21.30, gdy gaszono światła, skulony celebrowałem Eucharystię i rozdawałem ją innym. Z papieru, który służył do skręcania papierosów, robiłem małe koperty, w których przechowywałem konsekrowane Hostie. Chrystus Eucharystyczny był zawsze ze mną (kopertki trzymałem w kieszonce koszuli). Raz w tygodniu wszyscy więźniowie obozu brali udział w sesji indoktrynacji – był to moment, kiedy mogłem wręczyć Eucharystię również więźniom z innych grup. Nocą na zmianę trwaliśmy na adoracji Najświętszego Sakramentu. Dla więźniów-katolików świadomość, że Chrystus jest wśród nas, była najlepszym lekarstwem na cierpienia fizyczne i duchowe.
– Marzę o Kościele, który jak Drzwi Święte obejmuje wszystkich ludzi, o Kościele pełnym współczucia, wrażliwym na cierpienia świata. Marzę o Kościele dobrym jak Chleb-Eucharystia, który mogliby spożywać wszyscy, aby świat cieszył się pełnią życia. Marzę o Kościele, który nosi w sercu ogień Ducha Świętego, gdyż gdzie jest Duch Święty, tam jest wolność, szczery dialog ze światem i rozpoznawanie znaków czasu. Marzę o Kościele, który dzięki swojemu nauczaniu społecznemu potrafi mądrze oceniać przemiany społeczne zachodzące w świecie współczesnym.
Dzieje jego rodziny to typowa historia chrześcijan Wietnamu. Gdy w 1698 r. jego przodek, minister królewski i ambasador w Chinach, przyjął chrzest, król pozbawił go wszystkich urzędów, skonfiskował dobra rodzinne i wydalił z dworu. Tak rozpoczęły się prześladowania… W ostatnich dziesięcioleciach chrześcijanie wietnamscy padali ofiarą prześladowań władz komunistycznych.
W 1975 r. papież Paweł VI mianował ks. Van Thuana arcybiskupem Ho Chi Minh. Władze uznały to za prowokację i po trzech miesiącach, 15 sierpnia, aresztowały nowo mianowanego arcybiskupa. Tej samej nocy przewieziono go w okolice miejscowości Nhatrang, położonej 450 km od Sajgonu, gdzie spędził 8 miesięcy w areszcie. Następnego roku wywieziono go statkiem na północ kraju, w miejsce oddalone o 1700 km od dawnej siedziby arcybiskupiej. Abp Van ThuaQn spędził w komunistycznych więzieniach łącznie 13 lat, z czego 9 – w całkowitej izolacji.
Gdy w końcu wyszedł z więzienia, władze zmusiły go do opuszczenia kraju. Nigdy nie pozwolono mu tam powrócić, nawet wtedy gdy chciał odwiedzić starą matkę.
/ z wywiadu, który z Xavierem Nguyenem Van Thuanem przeprowadził W. Rędzioch/
Eucharystia jest miejscem odpoczynku, azylu…
Eucharystia to miasto ucieczki…
Bóg chciał w Eucharystii, abyśmy Go dotykali…
abyśmy czuli się ważni…
abyśmy czuli się potrzebni…
Cudom Boga towarzyszy najczystsza miłość ludzi…
Ks. Tadeusz