„Bądź dla Mnie czułą matką, choć jesteś Moim dzieckiem.
Bądź dla mnie wszystkim, choć jesteś niczym wobec Mojej wszechmocy,
Bądź dla Mnie oparciem, choć ciągle upadasz i Ja cię stale podnoszę.
Bądź dla Mnie – jak Ja jestem dla ciebie…
Jezus do Alicji Lenczewskiej
Czas, który „tracisz” na adoracji, może cię zaskoczyć na dziesięć sposobów…
1. Wykształcasz w sobie umiejętność zadziwienia i podziwiania
Nic z równą sugestywnością nie pomoże ci zrozumieć prawdy tego, co się dzieje podczas adoracji, jak atmosfera cichej kaplicy lub kościoła, zapach kadzidła czy wspaniałość monstrancji.
Znajdujemy się rzeczywiście przed Jezusem Chrystusem, Jego Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością. Im bardziej zanurzasz się w tę ciszę w obliczu Gospodarza, tym bardziej rozumiesz, iż jedyną odpowiedzią jest adoracja i podziw wobec wielkości naszego Boga.
Aby tak się stało, podstawowym warunkiem jest cisza. Bóg znajduje się w ciszy, jest zatopiony w kontemplacyjnej ciszy, w której my możemy poznać siebie i Boga. Trzeba mieć wiele odwagi, wewnętrznej determinacji i oddania, aby trwać w ciszy przed Bogiem, aby wraz z Nim i w Jego obliczu zwalczać wszystkie nasze niedoskonałości, słabości i roztargnienia.
Prawdziwe uwielbienie i adoracja wydarzają się w ciszy serca, która musi być wspomagana ciszą zewnętrzną, ta cisza wytwarza prawdziwą radość, która karmi. Bardzo odmienną od euforii, która, chociaż wywołuje wybuchy uczuć i płaczu, nie powoduje efektywnej zmiany naszego wnętrza.
Niech w obliczu Pana wszelki język zamilknie w niebie, na ziemi i w piekle.
2. Doświadczasz pokoju w innych dziedzinach swego życia
Jezus powiedział: „Pokój zostawiam wam” (J 14, 27). Zewnętrzny pokój, jakiego możemy doświadczyć podczas adoracji (cisza i spokój), ma o wiele szerszy zasięg. Prowadzi do wewnętrznego pokoju, który wywiera wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia.
Nie oznacza to, że wszystko w naszym życiu jest doskonałe i pozbawione cierpienia, jednak pokój Chrystusa sprawia, że wiemy, iż życiowe zawieruchy nie są w stanie nas pokonać.
3. Zaczynasz patrzeć poza siebie
Jezus powiedział nam, abyśmy „się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). Czynność spędzania czasu na adoracji łączy nas z całym światem – przecież spędzamy czas ze Stwórcą wszystkich rzeczy!
Więcej czasu poświęconego na wychwalanie i adorację Boga oznacza, że potrafisz spojrzeć poza swoje własne sprawy i dostrzec potrzeby innych w twoim życiu i w świecie, w którym żyjemy.
4. Możesz czasami doświadczyć nudy. Wytrwaj!
To normalne! Pora, aby urosnąć! Będą momenty, kiedy adoracja wyda się wszystkim, tylko nie czymś wspaniałym. Rozpraszasz się, twoje myśli zaczynają gdzieś wędrować, być może słyszysz, że ktoś obok płacze.
Prawdopodobnie na początku adoracja była pełna wspaniałych uczuć, ale potem… nie! Regularna adoracja polega na uczynieniu jej twoim zwyczajem, staje się ona częścią rutyny, co może sprawić, że traci na tym szczególnym blasku… tak, to prawda.
Ale to nie pozbawia samej adoracji jej wartości ani prawdy. Nasza wiara to coś więcej niż uczucia, a Bóg nadal pracuje w tobie. Takie jest piękno Wcielenia – Bóg stał się człowiekiem, wstąpił we wszystkie nasze stresy, strachy, problemy i, oczywiście, także w naszą nudę.
Pamiętaj, że pomimo iż w czasie jednej godziny spędzonej na adoracji łapiesz się co parę chwil na tym, że gdzieś odbiegłeś od Niego, że twoje myśli wędrują gdzieś daleko, pomimo tego wszystkiego właśnie ofiarowujesz Bogu najlepszy z możliwych prezentów – swój czas i swoje towarzystwo. I nie zapominaj, że pomimo tej uczuciowej fali, która zalewa współczesne życie wiarą w Kościele, wiara katolicka nie opiera się na uczuciach, na słuchaniu Boga mówiącego nieustannie do ciebie, na widzeniu świateł, osób, aniołów ze światła czy wreszcie Najświętszej Dziewicy (jeśli to rzeczywiście są oni).
Historia świętych i Kościoła ukazuje coś zupełnie odwrotnego, Bóg rzeczywiście wielokrotnie milczy, przemawia do nas raczej przez wydarzenia dnia codziennego niż przez nadprzyrodzone znaki. I dlatego podczas adoracji możesz doświadczyć przyjemnych odczuć – co często się zdarza – ale możesz także nie odczuwać niczego.
I wszystko jest w porządku, wystarczy trwać, porzucić pragnienie niemądrych doznań i mieć wiarę. Katolicyzm nie jest religią, która oferuje emocjonalny dobrostan – bardzo mi przykro, ale taka jest prawda. Sprawiedliwy żyje z wiary, nie potrzebujemy znaków, cudowności, wstrząsów, wizji i nadprzyrodzonych wydarzeń, aby kochać i adorować Boga.
Wiara, która potrzebuje takich podniet nie jest wiarą. I nie wierz tym wszystkim, którzy w swej pysze opartej na ideach nie wywodzących się z katolickiej wiary, twierdzą, że coś widzieli czy słyszeli; czytaj więcej żywotów świętych i zrozum, iż działanie Boga zawiera w sobie znaki, pewne trajektorie, o których oni zapominają lub zwyczajnie ich nie znają, gdyż nigdy nie przeczytali od początku do końca biografii żadnego ze świętych.
A więc, czas na dojrzewanie w wierze! Gdyż wszyscy, którzy opierają się na wrażeniach, na odczuwaniu ciepełka w sercu, w końcu, w pewnym momencie, gdy już nic więcej nie czują, opuszczają Piotrową łódź i zaczynają szukać w innych miejscach, jak ktoś uzależniony od mocnych doznań. Jeśli twoja dusza znajduje się w takim stanie, sugeruję, abyś prosił Boga o uzdrowienie z tej zniewalającej przypadłości.
5. Odkrywasz, że adoracja jest wdrukowana w nasze serca
Im więcej czasu spędzasz na adoracji, odkrywając, że Bóg jest Bogiem, który kocha i chce spędzać z tobą czas, tym bardziej pragniesz Go adorować i być z Nim. Jeśli adoracja stała się już czynnością codzienną, możesz czuć się wręcz podniecony perspektywą ponownego wyjścia na adorację!
Adoracja jest uzależniająca, nie tylko z powodu tego, co możemy zyskać dla nas samych, lecz dlatego, że zostaliśmy stworzeni do adoracji. Jak mówimy podczas mszy świętej, jest to „godne i sprawiedliwe” – powinniśmy dziękować Panu! Adoracja jest wdrukowana w nasze serca, a „nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Nim”! (Dziękuję, Święty Augustynie!)
6. Łaska wkracza do twojego życia
To niesamowite, jak krótki czas regularnej adoracji czyni wielką różnicę dla całej reszty twojego życia. Możesz nosić w sobie ten moment bycia w Jego obecności jeszcze długo po opuszczeniu kościoła czy kaplicy.
Jego łaska cię wspiera we wszystkich chwilach życia, szczególnie w momentach pokusy i próby. Łatwiej odeprzeć pokusę, gdy spędzasz więcej czasu na adoracji.
7. Pojmujesz, jak wielkim jesteś szczęściarzem
Jeśli to takie łatwe, wsiąść do samochodu i podjechać do kościoła na adorację lub po prostu przejść się do najbliższej kaplicy, jesteś szczęściarzem i zaczynasz to rozumieć. Są tacy, co chcieliby spędzać więcej czasu z Jezusem na adoracji, ale chorują lub wielość obowiązków im na to nie pozwala.
Są też na świecie tacy ludzie, którzy ponoszą rzeczywiste, ogromne ryzyko dla Eucharystii, żyją bowiem w miejscach, gdzie prześladuje się ludzi z powodu wyznawanej przez nich wiary. Gdy pamiętasz o tych, którzy w sytuacji realnego zagrożenia, godzinami lub wręcz całymi dniami idą na spotkanie z Jezusem, pojmujesz, jak wielkim prezentem jest móc otwarcie się modlić, nie mówiąc już o dostępie do kapłana, który administruje sakramenty.
Niezależnie od tego, czy go lubisz, czy nie, on jest kapłanem i winien być kochany, przecież dzięki jego namaszczonym dłoniom mamy Najświętszą Eucharystię.
8. Zaczynasz rozumieć, że Bóg ma poczucie humoru (i to jakie!)
Im więcej czasu będziesz mógł posiedzieć przy Bogu i pozwolisz Mu mówić do siebie (zamiast tracić cały swój czas na wypełnianiu ciszy rozmową z Nim, głośną muzyką, celebracjami, gadulstwem czy hałasem), tym łatwiej odkryjesz, że Bóg ma ogromne poczucie humoru. Bóg lubi rzucić jakiś żarcik czy dwa i bywa, że te chwile są tak zabawne, iż chce ci się śmiać pełnym głosem.
Przypominając, że nie chodzi o jakieś mistyczne przeżycia, kładę wielki nacisk na ten aspekt adoracji. Są bowiem tacy, którzy szukają fajerwerków w zwyczajnym życiu modlitwą. A wystarczy być uważnym na to, co robi Bóg, na znaki w codziennym i zwyczajnym życiu, które On nam daje, aby tarzać się ze śmiechu z powodu Jego poczucia humoru, z jakim nas prowadzi. Jest to oczywiste dla kogoś, kto żyje modlitwą.
To nie żadna nadprzyrodzona mistyka, to normalne przeżycia tego, kto przebywa w relacji z Jezusem lub się o to stara. Gdyż On jest Ojcem i nami kieruje, gdy zgadzamy się Go słuchać. Dlatego to nie oznacza widzenia czegoś konkretnego, nie jest literalnym widzeniem Jego opowiadającego kawały lub doświadczaniem jakiejś wewnętrznej mowy Boga – niektórzy twierdzą, że tego doznają.
Chodzi raczej o odnowioną uważność na życiowe sprawy, na wydarzenia i Boże wezwania w naszym sumieniu (a nie wewnętrzne głosy). A więc, ludu mój, więcej pokory, a mniej fascynacji nadprzyrodzonymi zdarzeniami czy wizjami! Jak naucza święty Jan od Krzyża, który był prawdziwym mistykiem, dusza, która chce się zjednoczyć z Bogiem nie powinna szukać żadnych, ale to żadnych nadprzyrodzonych pociech czy wizji. To samo twierdzi Święta Teresa z Avilli, mówi ona, że jeśli dusza pożąda wielu nadprzyrodzonych doświadczeń, stanie się jałowa.
Warto też zauważyć, iż prawdziwi mistycy nie rozpowiadają na prawo i lewo o swoich nadprzyrodzonych doświadczeniach, na pewno nie wykrzykują tego przez mikrofon! Z powodu tych wizji czy objawień są kierowani do biskupa lub przynajmniej do kapłana a, jak nauczają święci, jeśli tak się nie dzieje, to może być sprawka szatana!
Dlatego też podążajmy za radami świętych, którzy drogę do Boga przemierzali przed nami i nie szczędzili wysiłku, by nam zostawić pomocne wskazówki; nie szukali oni szczególnych wrażeń, a jedynie dostrzegali Boga w zwyczajnych, codziennych sprawach. Jakiż może być większy cud? To najwyższa forma duchowości, do której powinniśmy zmierzać!
9. Będziesz pragnął częściej się spowiadać!
Wydaje się przerażające, ale takim nie jest. Spowiedź pozwala nam doświadczać mocy bezgranicznego oceanu Bożej łaski. Jego miłosierdzie pochłania wszystkie nasze grzechy i obdarza nas prawdziwą wolnością, wolnością bez strachu, która pozwala nam rzucić się w Jego miłość i dobroć, z Jego wszystkimi doskonałymi planami dla naszego życia.
Pójście do spowiedzi wzmaga świadomość tego, że jesteśmy w ramionach Ojca, który nas bardzo kocha i „nigdy się nie męczy przebaczaniem nam” (papież Franciszek). Im bardziej zbliżamy się do Boga, tym większą samoświadomość zyskujemy.
10. Zakochujesz się
Na starych obrazach przedstawiano duszę jako kobietę, a Boga jako mężczyznę. Ich spotkanie na obrazach było spotkaniem duszy ze Stwórcą. Kiedy spędzasz więcej czasu z otwartym sercem na adoracji i po prostu pozwalasz Chrystusowi się kochać, wówczas też sam się w Nim zakochujesz.
Ta miłość cię określi i pozwoli ci być sobą. „Ja przyszedłem po to, aby […] miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 10). Prawdziwa adoracja przemienia wszystko z zewnątrz i z wewnątrz. To powinno stanowić kryterium, gdy badamy istotę naszej adoracji.
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: „Bierzcie, to jest ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” (Mk 14, 22-24).
/za: aleteia/