Archives

KIERUNEK SZCZĘŚCIE

Znam takie łodzie, które pozostają w porcie z obawy,
że porwą je prądy nadmiernie gwałtowne.
Znam takie łodzie, które rdzewieją w porcie,
gdyż nigdy nie podjęły ryzyka, aby wyjść z niego.
Znam takie łodzie, które zapominają wypłynąć,
boją się morza z powodu starzenia się,
a fale nigdy nigdzie indziej ich nie zaniosły,
ich podróż zakończyła się, zanim się jeszcze rozpoczęła.
Znam łodzie przepełnione słońcem,
gdyż przeżyły cudowne lata.
Znam łodzie, które zawsze wracają.
Aż do ostatniego swojego dnia,
i są gotowe rozwinąć swoje gigantyczne skrzydła,
bo mają serce wielkości oceanu.

Jacques Brel

Wreszcie zrozumiałeś!

Kiedy prosiłem Boga, by oddalił ode mnie moją pychę, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że nie do Niego należy oddalenie pychy, to ja powinienem się z nią uporać.
Kiedy prosiłem Boga, by uzdrowił mego niepełnosprawnego syna, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że ciało jest jedynie czymś przejściowym.
Kiedy prosiłem Boga, by obdarzył mnie cierpliwością, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że cierpliwość jest owocem cierpienia. Że nie da mi jej, sam muszę ją zdobyć.
Kiedy prosiłem Boga, by obdarzył mnie szczęściem, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że On obdarzy mnie wieloma darami, ale zdobycie szczęścia jest moim zadaniem.
Kiedy prosiłem Boga, by pozbawił mnie bólu, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że cierpienie odsuwa nas od trosk tego świat i zbliża do Niego.
Kiedy prosiłem Boga, by sprawił, abym rozwijał się duchowo, On odpowiedział: „Nie!”. Wyjaśnił, że sam muszę wzrastać i że On mnie odpowiednio przytnie, abym mógł wydać owoce.
Kiedy spytałem Boga czy mnie kocha, Bóg powiedział: „Tak!”. Wyjaśnił, że On dał Swego Jedynego Syna, który umarł za mnie i powiedział, że pójdę do Nieba, ponieważ wierzę.
Kiedy prosiłem Boga, by pomógł mi kochać innych tak, jak On mnie kocha, Bóg powiedział:
„Wreszcie zrozumiałeś!”.

Płomieniu miłości – Przyjaźni połączenie – Obrończyni naszej słabości – módl się za nami!

Niepokalana Matko Boga, Królowo Apostołów,
Twój Syn dał nam doskonały przykład miłości bliźniego.
Pociągnięci Jego przykładem, postanawiamy czynić wszystko, co możliwe,
abyśmy my sami i nasi bliźni mieli udział w życiu, jakie uzyskał dla nas Twój Syn.
Wiemy, że nasze własne wysiłki nic nie znaczą.
Dlatego Ciebie prosimy o wstawiennictwo.
Uproś nam u Swego Syna łaski potrzebne do ożywiania wiary i rozpalania miłości wśród ludzi.
Ufając w Twoje możne pośrednictwo postanawiamy,
że wszystko, co otrzymamy od Boga, wykorzystamy na Jego chwałę.
Oczekujemy radośnie tego dnia, kiedy spotkamy Cię w niebie,
by mieć na zawsze udział w Bożej miłości. Amen.

Najbardziej…

Pewnego dnia zapytano człowieka słynącego z mądrości:

– Masz kilkoro dzieci, które kochasz najbardziej?

Człowiek ów odpowiedział:

– Najbardziej kocham to najmniejsze, dopóki nie urośnie.

Najbardziej kocham to, które jest najdalej, dopóki nie wróci do domu.

Najbardziej kocham chore, dopóki nie wyzdrowieje.

Najbardziej kocham to, które jest w więzieniu, dopóki nie odzyska wolności.

Najbardziej kocham to cierpiące, dopóki nie znajdzie pocieszenia.

Bruno Ferrero

Trzy bajki…

RANY

Pewien człowiek po śmierci stanął u bram nieba. Odpowiedzialny za przyjmowanie przybywających Anioł rzekł:

– Pokaż mi swoje rany.

Zaskoczony człowiek odpowiedział:

– Rany? Nie mam.

Na to Anioł odparł:

– Czy nigdy nie pomyślałeś, że jest coś o co warto walczyć?

Przybędziemy z tym, co mamy najcenniejszego, z wieloma ranami naszej historii. Rany nas wyrzeźbiły. Zmusiły do tego, abyśmy nabrali dystansu do zewnętrznych bogactw. Najcenniejszą rzeczą jaką mamy, jest serce, które potrafi kochać. Rany połączyły nas z naszym sercem.

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie…

Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął;
lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego.
A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich:
«Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».
I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Mk 10,13-16

Czuję, że Jezus nie może być szczęśliwy beze mnie… Święta Faustyna

Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników.
W tym dniu otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego,
wylewam całe morze łask na dusze, które zbliżą się do źródła miłosierdzia Mojego;
która dusza przystąpi do Spowiedzi i Komunii Świętej,
dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar.
Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza,
chociażby grzechy jej były jako szkarłat” (Dz 699).
Dusze giną mimo Mojej gorzkiej męki.
Daję im ostatnią deskę ratunku, to jest święto Miłosierdzia Mojego.
Jeżeli nie uwielbią miłosierdzia Mojego, zginą na wieki” (Dz 965).

Wierzę w Zmartwychwstanie!

Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób.
A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg.
Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby umarli.
Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział.
Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem».
Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i biegły oznajmić to Jego uczniom.
A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie!»
One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon.
A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą».
Mt 28,1-10

– Zaświeciliśmy wszystkie światła i czekaliśmy aż Ksiądz przyjedzie…

…wydarzyło się to wczesną wiosną, na terenie Rosji. Ksiądz Jan wracał do domu po długim tygodniu objazdu swojej parafii. Było już bardzo późno. Był zmęczony. Jadąc lasem zabłądził. Żadne kolejne skrzyżowanie leśnych dróg nie wyglądało znajomo. Był sam w kilkusethektarowym lesie. Noc była wyjątkowo pochmurna i ciemna. Zaczął się modlić o pomoc. Po chwili w oddali zobaczył światło. Skierował się w tamtą stronę i podjechał pod stary, drewniany dom. Ze wszystkich okien bił blask. Drzwi były otwarte na oścież. W progu przywitała Go starsza gospodyni razem z córką, zięciem i czwórką wnuków.
– Czekaliśmy na Księdza! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
– Cieszę się – powiedział Ks. Jan – ale nie bardzo rozumiem…
Byli przejęci, ale zupełnie nie zdziwili się przyjazdem Kapłana. Kiedy wspólnie usiedli przy stole i Ks. Jan opowiadał, że zabłądził, odezwała się gospodyni:
– Wiedzieliśmy, że Ksiądz przyjedzie! Mój mąż całe życie wiernie modlił się by umrzeć pojednany z Bogiem… a teraz właśnie umiera… więc zaświeciliśmy światła i czekaliśmy!
– Tu, na to nasze odludzie, rzadko ktoś przyjeżdża, a co dopiero Kapłan… – dodał zięć – ostatni raz mieliśmy Sakramenty na naszym ślubie 12 lat temu… ale kiedy Tacie się pogorszyło Mama powiedziała: Bóg jest Miłością! Nie zawiedzie nas!
Potem była Spowiedź Święta z całego życia… i EUCHARYSTIA.

1 3 4 5 6 7 13