Po pierwsze: przyjaźń
Po stworzeniu Adama Bóg powiedział: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2, 18). Dlaczego nie?
Cóż, ponieważ człowiek został stworzony na podobieństwo Boga. Oznacza to, że jesteśmy wezwani, aby być obrazem Boga, aby odzwierciedlać i naśladować Boga w świecie.
To było niemożliwe dla Adama, ponieważ Bóg istnieje w sieci dających życie relacji, a Adam był sam.
Na samym początku tej historii Bóg mówi: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26). Do kogo Bóg mówi? Do siebie samego!
W Nowym Testamencie Jezus mówi o Bogu jako o Ojcu, Synu i Duchu. Ale na tym etapie historii wiemy jedynie, że Bóg nie jest sam. A jeśli Bóg nie jest sam, to dlaczegóż Adam miałby być sam?
Uwaga! To nie oznacza, że każdy musi brać ślub.
Istnieją inne sposoby bliskich, intymnych relacji.
Dla tych, którzy chcą naśladować Jezusa, życie w stanie wolnym może być wspaniałą drogą. Tradycja chrześcijańska zna wielu mężczyzn i wiele kobiet, którzy nigdy nie wstąpili w związek małżeński, ale odnaleźli relacje dające życie.
Ja mam żonę.
Z własnego doświadczenia wiem, że małżeństwo otwiera oczy i pomaga dostrzec głębię dzieł Pańskich.
W literaturze mądrościowej w odniesieniu do małżonka pojawia się słowo „allup”. Słowo to można przetłumaczyć jako „towarzysz” lub „najlepszy przyjaciel”.
Twój małżonek jest twoim najlepszym przyjacielem.
To jeden z powodów, dla których Bóg stworzył małżeństwo.
Abyś szedł przez życie z kimś, kogo lubisz. Z małżonkiem będącym podstawowym elementem relacji w twoim życiu. Z twoim „allup”.
Z kimś, kto zna cię lepiej niż ktokolwiek inny.
Lepiej niż twoja własna matka.
Znać i być znanym to wielka rzecz.
Moja żona zna wszystkie moje wady – zapewniam was, że jest ich wiele – i nadal mnie kocha.
Nadal chce pić ze mną kawę i chodzić na spacer. Wciąż chce spędzać ze mną urlop. To jedna z rzeczy, które lubię najbardziej w mojej żonie. Jest moim przyjacielem.
Po drugie: uprawa ziemi
Bóg umieścił Adama w ogrodzie, aby „uprawiał ziemię i czynił ją sobie poddaną”.
To fragment opisujący pracę człowieka.
Bóg, który nie jest sam, powiedział: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! (…)
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»” (Rdz 1, 26.28).
Człowiek został stworzony po to, aby panował na ziemi i czynił ją sobie poddaną. Przyjrzyjmy się temu bliżej.
Hebrajskie słowo „panować” oznacza „czynnie uczestniczyć” w nadawaniu przez Boga kierunku. Wyrażenie „czynić sobie poddaną” nie oznacza eksploatowania czy niszczenia ziemi. Oznacza wykorzystywanie surowców, które kryje ziemia, i wszystkiego, co ma w sobie potencjał, by uczynić z tego coś pięknego.
We współczesnym świecie nazywamy to „pracą”. Praca ma złą sławę.
Wiele osób uważa nawet, że praca to przekleństwo. Nic bardziej mylnego!
Ciernie w ziemi to przekleństwo. Pot, krew i… ibuprofen to przekleństwo.
Ale praca stanowi element pierwotnego stworzenia w ogrodzie Eden.
Zostaliśmy stworzeni do pracy. Nie do jakiejkolwiek pracy. Do pracy na rzecz rozwoju ludzkości. Do uczestnictwa w Bożym stwarzaniu świata na wzór ogrodu, w którym ludzie mogą rozkwitać, a Bóg może się przechadzać ze swoimi stworzeniami w chłodzie dnia. To właśnie Hebrajczycy nazywali shalom.
Wbrew temu, co codziennie mówimy, nie pracujemy, żeby żyć.
W myśl Bożej ekonomii żyjemy po to, żeby pracować.
A jednak tak wielu ludzi pracuje, żeby żyć. Chodzi o to, aby zarobić jak najwięcej pieniędzy przy jak najmniejszym wysiłku, żeby potem „urwać się z pracy” i cieszyć się życiem.
Naprawdę? Co za smutny sposób na życie.
Powinniśmy raczej na nowo podjąć teologię powołania. Słowo powołanie wywodzi się z łacińskiego słowa oznaczającego „wezwanie”. Jestem przekonany, że każdy człowiek jest wezwany do budowania z Bogiem własnego zakątka ogrodu i do pracy na rzecz rozwoju ludzkości.
Jestem przekonany, że Bóg wzywa, ale też powołuje architektów, artystów, księgowych, matki pozostające w domu, baristów i doradców kredytowych -lista jest długa. W Edenie potrzebujemy całego wachlarza powołań, nie tylko powołań „duchowych” (cokolwiek miałoby to oznaczać). Potrzeba, aby każdy człowiek na ziemi robił to, co Bóg mu polecił.
Pierwszą rzeczą, jaką Bóg robi dla Adama, jest umieszczenie go w ogrodzie, aby „uprawiał ziemię”.
Każdy potrzebuje planu na uprawianie ziemi.
Inaczej rzecz ujmując, każdy potrzebuje odnaleźć swoje powołanie w życiu. Każdy musi zrozumieć: „To właśnie po to przyszedłem na świat. W tym jestem dobry. Po to zostałem stworzony. To jest mój Eden, mój skrawek ziemi, o który muszę dbać”.
Jakie jest twoje powołanie? Jaki jest twój plan na uprawianie ziemi? Musisz odpowiedzieć na to pytanie, bo jeśli tego nie zrobisz, to za jakiś czas twoje małżeństwo zacznie się sypać. Dlaczego? Dlatego, że wszystkie zdrowe małżeństwa są skoncentrowane wokół powołania. Małżeństwo jest drogą do celu. Tak, istnieje dla przyjaźni, ale również dla budowania Bożego pokoju.
Pary, które istnieją wyłącznie dla siebie, skazane są na porażkę.
Jeśli celem twojego małżeństwa jest twoje małżeństwo, roztrzaska się ono samo o siebie. Jeśli celem ostatecznym twojej relacji jest twoja relacja, ulegnie ona rozpadowi.
Można siedzieć w kawiarni i długo patrzeć sobie w oczy, ale w końcu trzeba wstać i coś zrobić. To dlatego w idealnym świecie powinno się rozpoznać swoje powołanie, zanim wejdzie się w związek małżeński. Małżeństwo powinno być budowane wokół powołania.
Tak, wiem, że wywoła to tyle samo pytań, co da odpowiedzi. A co jeśli nie jesteśmy pewni naszego powołania? A co jeśli moje powołanie z biegiem czasu się zmieni? Co jeśli moje powołanie zupełnie nie koresponduje z powołaniem mojego małżonka? A co jeśli jestem jeszcze uczniem i pełna realizacja mojego powołania stoi daleko przede mną?
Wszystkie te pytania są słuszne, ale… na razie chcę powiedzieć jedynie to, że małżeństwo jest drogą do celu. Istnieje dla czegoś większego niż ono samo.
To właśnie widzimy na samym początku.
Adam został wezwany przez Boga, aby zaopiekował się ogrodem. Jak dla jednej osoby to zbyt dużo pracy. Eden był ogromny. Adam nie byłby w stanie uprawiać go samodzielnie. Potrzebował pomocy.
To dlatego Bóg stworzył Ewę. Bóg mówi: „Uczyńmy odpowiednią dla niego pomoc”.
Słowo „pomoc” w rozumieniu „pomocnik” to po hebrajsku ezer. Można je też przetłumaczyć jako „partner” – ktoś, z kim idziemy ramię w ramię do celu.
Tego samego słowa użyto w Księdze Psalmów w odniesieniu do samego Boga. Psalmista śpiewa: „Pan ze mną, mój wspomożyciel” (Ps 118, 7). W innych miejscach używa się go w kontekście militarnym na określenie osoby, bez której wsparcia armia zostanie pokonana.
Pomocnik to nie pracownik – ktoś, kto dla nas pracuje, komu możemy wydawać polecenia.
Pomocnik to ktoś nam równy. Księga Rodzaju używa słowa „odpowiedni” w znaczeniu „na tym samym poziomie”. To ktoś, kogo się kocha i szanuje. To ktoś, kto idzie z nami ramię w ramię jako partner w przedsięwzięciach, jako sojusznik na wojnie. Każdy z nas potrzebuje takiego pomocnika. Inaczej mówiąc, wszystkim nam jest potrzebna pomoc.
Kobiety, nie wychodźcie za mąż, jeśli nie macie pomysłu na uprawianie ziemi Bez względu na to, jaki jest uroczy, romantyczny, przystojny, spontaniczny czy jak modnie się ubiera, jeśli nie jest ogrodnikiem, jak będziesz go „szanować”.
Jeśli nie robi w swoim życiu nic, co miałoby znaczenie dla królestwa Bożego, jak będziecie sobie partnerować? Jeśli on nie zmierza w żadnym kierunku, jak będziesz dotrzymywać mu kroku? Jeśli jego życie sprowadza się do codziennych przyjemności, jak powierzysz mu swoją przyszłość i twoje powołanie?
Mężczyźni, nie poślubiajcie kobiet, które nie chcą być waszym ezer, partnerem w życiu.
Bez względu na to, jak bardzo jest inteligentna, seksowna, zabawna czy interesująca, jeśli nie chce ci pomagać w pracy dla królestwa, jak twoje małżeństwo stanie się czymś więcej niż ono samo?
Jeśli ona w ciebie nie wierzy, jak jej zaufasz? Jeśli nie chce spełniać Bożych planów wobec waszego małżeństwa, jak będziesz z nią marzył, próbował i upadał lub odnosił sukcesy? Jak zostawisz świat lepszym, niż go zastałeś?
Jeśli to zlekceważysz i wstąpisz w związek małżeński bez poczucia powołania, pozostanie kwestią czasu to, kiedy zaczniesz się zastanawiać: „I co teraz? Co z nami będzie?”. Jest to wszczepione w nasze bycie człowiekiem.
Bóg stworzył małżeństwo, abyś coś zrobił. Abyś założył rękawiczki, zakasał rękawy i czynił świat.
Po trzecie: seksualność
„Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Dwoje młodych, zakochanych, nagich ludzi w ogrodzie. Brzmi to tak, jakby w programie telewizyjnym kręconym na żywo coś poszło nie tak. Ale to właśnie jest pierwsza love story w Piśmie Świętym.
Byli przyjaciółmi – tak, byli także partnerami – tak, ale byli również kochankami.
Bóg stworzył ciało człowieka. Całe ciało człowieka. Żadna jego część nie jest przypadkowa. Nie sądzę, żeby Bóg, widząc Adama i Ewę zabawiających się w ogrodzie, pomyślał: „O kurczę! Nie o to mi chodziło!”.
Seksualność jest wpisana w twoje człowieczeństwo. Za chwilę powiemy o tym więcej, ale na razie wiedz, że dla większości ludzi ciało jest jedną częścią równania. Jest niekompletne.
Jest jak zespół bez perkusisty. Zdanie bez…
Tak jednak zostało zaprojektowane. Bóg celowo stworzył cię w ten sposób. Chciał, abyś dzielił swoją seksualność z drugim człowiekiem. Bóg stworzył małżeństwo, by człowiek mógł przeżywać własną seksualność. Prawdą jest też, że Bóg stworzył seksualność jako element łączący małżeństwo.
Na razie wiedz, że jeśli chcesz wyjść za mąż lub się ożenić po to, aby uprawiać seks, nie jest to złe ani płytkie, ani samolubne. O ile nie jest to jedyny powód ślubu.
Seks jest jednym z powodów, dla których Bóg wymyślił przygodę zwaną małżeństwem.
Po czwarte: rodzina
„Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»” (Rdz 1, 28). Wiedzieliście, że właściwie to jest pierwsze przykazanie, jakie pojawia się w Biblii?
Bóg polecił pierwszym ludziom, aby mieli dzieci. Podoba mi się taki Bóg. To Bóg, któremu naprawdę zależy na rodzinie.
W Księdze Rodzaju rodzina jest kamieniem węgielnym całego społeczeństwa. W Piśmie Świętym Bóg jest nazywany Ojcem, a my jesteśmy Jego synami i córkami oraz braćmi i siostrami. Rodzina stoi w centrum Bożej wizji świata.
Żyjemy w kulturze, która popada w skrajności.
Z jednej strony są tacy, którzy w ogóle nie chcą mieć dzieci. Seks, oczywiście. Ślub, może. Rodzina? Nie ma mowy! Dynamika milionów relacji jest taka: zejść się z kimś, pomieszkać razem i zerwać ze sobą. Dzieci to przeszkoda dla obu stron.
Ponad dwadzieścia procent ciąż w Stanach Zjednoczonych kończy się aborcją.
Jedno na troje dzieci kładzie się spać bez taty.
Liczba dzieci urodzonych poza związkiem małżeńskim z kobiet poniżej trzydziestego roku życia w większości rejonów kraju wynosi ponad pięćdziesiąt procent.
W takim sposobie myślenia dzieci postrzega się jako ciężar, a rodzinę jako ograniczenie „wolności”. Jakże dalekie jest to od Bożego serca!
Z drugiej strony są tacy, którzy traktują dzieci jak idoli. Podkreślamy wartość rodziny do tego stopnia, że staje się ona czymś w rodzaju bóstwa. Młode pary nie mogą zrobić trzech kroków, żeby ktoś ich nie zapytał: „Kiedy planujecie mieć dzieci?”.
Jeśli ludzie nie znajdują życia w Bogu, zaczynają szukać gdzie indziej, a rodzina stanowi naturalny punkt wyjścia. Dzieci stają się bogami. Wychowywanie dzieci zajmuje miejsce religii. Rodzice żyją po to, aby je uszczęśliwiać.
W efekcie małżeństwo zdecydowanie zbyt często zostaje poświęcone na ołtarzu rodzicielstwa skupionego wyłącznie na dziecku. Wszyscy to widzieliśmy – rodzina wysypująca się z minivana, zmęczona matka, samotny i sfrustrowany ojciec, szalejące dzieciaki. Wtedy myślisz sobie: „Coś takiego nigdy mi się nie przydarzy”.
Nie taki obraz Bóg miał przed oczami.
Rodzina istnieje po to, aby umacniać Boże panowanie nad światem. Jeśli mamy „zaludniać ziemię i czynić ją sobie poddaną”, trzeba więcej niż jednego człowieka, więcej niż jednego małżeństwa, więcej niż jednej rodziny. Potrzeba całej rasy ludzkiej.
Nie oznacza to, że każdy musi brać ślub albo że wszystkie małżeństwa muszą mieć dzieci. Niektóre nie mogą. Są jednak inne sposoby, aby przeżywać to powołanie. Owszem, oznacza to też, że rodzina jest jednym z powodów, dla których Bóg stworzył małżeństwo.
John Mark Comer
Małżeństwo to nie jest to gładka podróż, bez konfliktów, bo nie byłoby to ludzkie. Jest to podróż wymagająca, czasami trudna, czasami konfliktowa, ale takie jest życie!
Małżeństwo jest symbolem życia, realnego życia, nie jest fikcją!
Jest sakramentem miłości Chrystusa i Kościoła,
miłości, która w krzyżu znajduje swój sprawdzian i gwarancję!
Ojciec Święty Franciszek